Padał deszcz. Ciemne niebo co chwila
rozjaśniały świetliste błyski, które sprawiały, że na parę
sekund było widno, tak jak w dzień. Wśród iglastych drzew
przemykała dziewczęca postać.
Blada twarz była schowana głęboko w
czarno-granatowym kapturze, tak że tylko śnieżne włosy wystawały
spod niego wirując w górę.
Przed kim uciekała? A może przed
czym? Dlaczego, gdyby się przyjrzeć mogło się dostrzec strach w
jej oczach?
Co noc jej się śniła ta scena. W
chwili, kiedy tylko miała spojrzeć za siebie budziła się.
Najgorsze było chyba to, że po paru minutach zapominała o tym
śnie, jakby nigdy jej się nie przyśnił. Śmiała się z dowcipów
kolegów z ławek, odrabiała zadania domowe, czytała – żyła,
jakby nigdy nic. Nawet zasnąć się nie bała.
We wczesny ranek swoich piętnastych
urodzin postanowiła to jednak zmienić. Nie to, że chciała sobie
popsuć sobie życie. Po prostu powoli zaczęło ją to denerwować,
że co noc śni jej się to samo, a w dzień nie może nic sobie
przypomnieć z nocy, jakby siedziała w jej głowie Czarna Dziura.
Zaraz po przebudzeniu podbiegła do
biurka, gwałtownie utworzyła szufladę i wyjęła pierwszy lepszy
zeszyt. Otworzyła go na pustej stronie, ze strachu, że wspomnienie
jej umknie wypisywała wszystko hasłami. Nie miała czasu na
składanie zdań. „Burza”. „Deszcz”. „Szybka postać”.
„Las”. „Wiatr”. Tyle tylko udało się jej nabazgrać
niechlujnym pismem za nim to wszystko rozwiało się jak jesienne
liście.
Blondynka wpatrywała się w wyrazy,
ale... nic się nie działo! Nadal w jej głowie siała pustka.
Rozważała nad tym całe trzy godziny
siedząc na klęczkach, dopóki nie zdrętwiała. Wtedy to podeszła
do szafy i przejrzała się w lustrze.
Wyglądała tak jak wczoraj wieczorem.
Jej długie do pasa blond włosy leżały nie dbale na ramieniu
związane w ciasny warkocz. Tylko grzywka opadała figlarnie na bladą
twarz. Najbardziej jednak rzucała się barwa jej oczu. Niebieskość
oczu była tak intensywna, że wyglądała przez nie jak postać
stworzona poprzez grafikę komputerową. Koleżanki w szkole
zazdrościły Adele właśnie tych niebiańskich tęczówek, które
przysporzyły tak wiele przykrości, że nie jedna już by płakała
w poduszkę lub ramiona chłopaka.
Lecz nie piętnastoletnia Adele. Ona
zamiast wpaść w załamkę odgryzała tak kąśliwymi wyzwiskami, że
nie jeden chłopak by takich nie wymyślił. To też nie spodobało
się „plastikowym Barbie” (jak to mówi na swoje koleżanki z
klasy Adele), także w końcu zaczęły na nią mówić babo-chłop,
choć białowłosa, wcale się nie zachowywała jak chłopczyca. Co
prawda nie lubiła za bardzo spódniczek lub sukienek, lecz kiedy
nadeszła jakaś uroczystość szkolna ubierała piękną czarną
sukienkę do kolan na ramiączkach, na białą koszulę. Dodatkowo
zakładając również czarne baletki wyglądała nawet piękniej od
tamtych z toną makijażu na twarzy. W bójki też się nie wdawała,
nie paliła, nie piła, ani nie grała w piłkę nożną. Krótko to
ujmując bez podstawne były te wyzwiska.
Adele wyciągnęła ze środkowej półki
koszulę w granatową kratę. Zabrała jeansy przewieszone przez
krzesło i bieliznę z szafki, powędrowała do łazienki, która
znajdowała się zaraz naprzeciwko jej pokoju.
Rozczesując sobie włosy szczotką
zeszła po schodach do kuchni, gdzie leżała już na stole kartka od
taty. Pewnie znowu nie wróci na kolację. - pomyślała ze smutkiem
sięgając po liścik. Miała rację. Niestety prawie co dzień
ojciec musiał pracować dłużej, niż powinien. Przykre to było,
bo tak naprawdę dziewczyna widziała się z nim tylko w niedzielę.
Ale i wtedy był dość zajęty, dlatego nie mógł spędzać z córką
tyle czasu ile by chciał. Bo chciał, bardzo. Tylko to nie od niego
zależało! A musiał mieć tą pracę by wykarmić ich oboje i
utrzymać rodzinny domek z ogrodem! Nie mogli go stracić! Tutaj
mieszkała od zawsze jego rodzina. Ojciec, babcia, prababcia i tak
dalej, i tak dalej. Piętnastolatka bardzo dobrze to wszystko
rozumiała, dlatego nie miała tacie tego wszystkiego za złe.
Sięgnęła po miskę, wlała mleko,
wsypała kukurydziane płatki i usiadła przy oknie.
Na zewnątrz przez ciemnoszare niebo
przebijały się słabe blaski słońca. Z drzew spadły już
wszystkie pomarańczowe, złote oraz czerwone liście tworząc
kolorowy dywan na chodnikach i trawie w ogrodzie.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Niebieskooka wstała od stołu, spoglądając najpierw przez judasza
otworzyła drzwi.
Za nimi stał Magnus – jej
przyjaciel. Zaprosiła go do środka, po czym sprzątnęła swoje
śniadanie do zlewu, założyła buty, wzięła brązowawą torbę na
ramię. Wyszli, najpierw tylko Adele zakluczyła dom kluczami z
drewnianym breloczkiem w kształcie symbolu nieskończoności. Na nim
pochyłym pismem ktoś napisał słowo „Friends”.
Przyjaciele ruszyli wzdłuż płotów
oplecionych bluszczem nadal w ciszy. Piętnastolatkę nie dziwiło
to, że Magnus nic się nie odzywa, bo to zdarzało się często.
Intrygowało ją jednak, dlaczego. Chłopak nie był nieśmiały,
więc dlaczego? Gdy tak się nad tym zastanawiała czarnowłosy
odezwał się:
- Muszę ci coś opowiedzieć, Adele.
O to moja część jak w temacie napisałam. Mam nadzieję, że za dużo błędów tam nie znajdziecie, bo starałam się ich nie popełniać. ;)
Mam wrażenie, że autor nie czytał swojej pracy. Oto przykład:
OdpowiedzUsuń"Nie to, że chciała sobie popsuć sobie życie". Czy to zdanie ma sens?! A to tylko jeden z wielu i to nie tylko takich. Nie żebym się czepiała, czy coś, ale każdy stara się nie popełniać błędów, a i tak się znajdą. No ale to nie wytłumaczenie. Myślałam, zę jest to profesjonalnie stworzony blog pisarski, a takie błędy psują cały efekt. Jeśli autor nie umie wyłapać błędów to niech zatrudni kogoś do korekty. Na przykład ja zawsze zanim opublikuję posta na moim blogu (recenzyjnym) włączam opcję podkreślenia blędów i je poprawiam, a potem jescze raz czytam całość i jak coś wyniucham to poprawiam. A tu takie coś. Szczerze się zawiodłam na tym blogu!
Piszemy amatorsko. Błędy zawsze się zdarzają, to przecież jest ludzkie! Według mnie, przytoczone przez Ciebie zdanie, ma sens. Do korekty nikogo zatrudniać nie będziemy, sami poprawiamy błędy u innych i liczymy, że oni będą robić to u nas.
UsuńPozdrawiam
Fobos jak zwykle ma świetny pomysł na opowiadanie, ale psuje to ciężki styl i błędy. Przykład pierwszy z brzegu: "nie dbale", powinno być "niedbale". "Za nim" OMG! "Za nim" to może ktoś stać. Sens zdania wskazuje na to, że powinno być "zanim". Wydaje mi się, że czarna dziura to nie nazwa własna, chyba, że jest tylko jedna jedyna Czarna Dziura. Adele ma aż tak jasne włosy, że aż białe?! Bo jednak blondynka nie musi mieć białych włosów, ale okej, czepiam się. "Nadal w jej głowie siała pustka" - "ziała". Literóweczka. "Po prostu powoli zaczęło ją to denerwować, że co noc śni jej się to samo(...)" niepotrzebne "to". Wystarczy samo "zaczęło ją denerwować, że...". Babochłop - chyba bez myślnika. Chyba na pewno. Oczywiście powtórzenie, które już napisała Thrish. No i jeszcze jedna uwaga, ale już raczej moja osobista, więc można po prostu ją olać - nie lubię, gdy na jednego bohatera ma się 1001 określeń, których używa się naprzemiennie, by uniknąć powtórzeń. Np. Adele: Adele, dziewczyna, białowłosa, niebieskooka. I naprawdę możesz częściej używać podmiotu domyślnego, który jest jedną ze wspanialszych rzeczy w języku polskim :)
OdpowiedzUsuńNa razie to chyba wszystko, czego się dopatrzyłam. Co do stylu: Wybacz, Fobos, ale naprawdę ciężko czyta mi się Twoje opowiadania. Niektóre zdania są dziwnie zbudowane, ale z tego słynęłaś już w VJ ;)
Pozdrawiam!
Sorki za błędy i za dziwacznie zbudowane zdania. Muszę się tego oduczyć! A co do milion nazw bohaterów... zastosowałam to, bo czasem mam wrażenie (nie wiem dlaczego), że niektórym trudno się jest się domyślić, że o tą osobę chodzi, jeśli napiszę tylko czasownik. Jakby wszyscy byli tak głupi jak niektórzy moi koledzy... :-/
UsuńMuszę się poprawić - wiem to. Ale przyznam się, że spieszyłam się tam bardzo, żeby zdążyć napisać to w ten sam dzień i wrzucić. Bałam się, że dzisiaj już będzie praca na pełnych obrotach w szkole i nie będę miała w ogóle czasu... Niestety się myliłam :(
PS. Wypożyczyłam sobie z biblioteki taką jedną książkę, gdzie autor też składa dziwne zdania xD Będę miała za swoje, dowiem się jak to Wam trudno przez ten tekst przebrnąć. ;)
A! Jeśli chodzi o blondynkę... Na serio planowałam, żeby miała białe włosy! Wiem, że blondynka nie musi być jasna ;)
Jeszcze raz dziękuję za wszelkie uwagi, wzięłam je do serca. :)
Ehm, teraz przeczytałam mój komentarz i zadałam sobie pytanie "O czym ja myślałam, gdy to pisałam?!". Małe sprostowanie moich uwag: z tą blondynką było to kompletnie niezrozumiałe (że moja wypowiedź), a chodziło mi o to, że kiedy czytam "blondynka", to przed oczami staje mi osoba o włosach... no cóż, koloru blond. Białe włosy to dla mnie coś zupełnie innego i nijak nie pasuje mi to do "blondynki". Przepraszam za niezrozumiałą wypowiedź i pozdrawiam!
UsuńOd razu mówię, że przez ten komentarz nie chcę cię w jakikolwiek sposób obrazić. Moim jedynym celem jest szczera krytyka.
OdpowiedzUsuńNa wstępie powiem od razu - tekst mi się nie podobał. Nic nie było ciekawego. Z błędami jak z błędami - każdy je popełnia- ale sama fabuła nie była ciekawa. Przyczepię się do opisów, które były na dość interesującym poziomie, oprócz niektórych. Opis snu jest jakby zrobiony "na odwal". Pytania użyłaś trochę bez sensu, bo to miało dodać artyzmu, prawda? Wyszło... coś. W następnym o dziewczynie był nawet dobry. O ojcu również, chociaż ten motyw występuje dość często, jest nawet ładnie. Opis jedzenia (i robienia specjalnie dla niego akapitu!) oraz krótki, nie dający żadnych emocji o podwórku mi się nie podobały. Pozostałość błędów została wyjaśniona przez moich poprzedników. Mam nadzieję, że pomogłem ci w zejściu na dobrą drogę twórczości.
Powodzenia,
Merszyt
Eh, my chyba nigdy się nie dogadamy co do pisarstwa. ;)
UsuńKażdemu podoba się co innego. Sen nie był pisany na odwal, miał być on niejasny. Emocję i podwórko... Gdy masz iść zaraz do szkoły rozpływasz się w innych myślach, niż szkoła? :D
W ogóle w pierwszej części nie da się opisać wszystkiego. Trzeba dać szansę innym na rozwinięcie, skoro to miała być propozycja wspólnej historii.
Też tak uważam (co do pisarstwa) XD
UsuńJeśli miał być niejasny, to chociaż opisz przyrodę dookoła. A to wiesz, artyzm, moja droga, artyzm! Jeśli nie chcesz opisywać - nie opisuj. Ot zagwozdka.Wspólna historia tyczy się jedynie wydarzeń, nie opisów, aczkolwiek za obiad? kolację? będą za tobą chodziły potwory z Amnesii :3
Nie, że się wymądrzam, ale... zobaczysz mój tekst. Wtedy będzie walka.
Pozdrawiam,
Piotr
PS O której ty idziesz do szkoły, jak piszesz o 10-tej?!
Ten zegar nie pokazuje prawdziwego czasu. :p
UsuńNie będę z tobą rywalizować, nie bawię się w taką dziecinadę. :)
Jak dla mnie opowiadanie jest bardzo dobre. Błędy są, ale to zdarza się każdemu. Nie będę ich wymieniać, bo zrobili to moi poprzednicy. Co do walki, to według mnie to również jest dzieciniada. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://i-miss-u-u-know.blogspot.com/ wpadniesz i skomentujesz? Byłabym wdzięczna. ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrawda, że są błędy, nie tyle interpunkcyjne jak ortograficzne (użycie nie z rzeczownikami i przymiotnikami) ciężki styl w twoich opowiadaniach na prawdę bardzo mi się podoba, bo nadaje super charakter ;) czasem niepotrzebnie używasz zaimków. Popracuj nad ortografią i cóż... Czekam na dalszą cześć! :*
OdpowiedzUsuńCałe życie będę się uczyć i nic xD Nareszcie jakiś człowiek, któremu się spodobał styl! :)
UsuńJak dla mnie tekst bardzo dobry. :D Już się przyzwyczaiłam do Twojego stylu pisania. ^^
OdpowiedzUsuńMam dwa pytania: Czy można jeszcze pisać te początki historii? A jeśli tak to czy można początek opowiadania, które się już ma? (większości znanego <3) Przepraszam, że wcześniej ani nic nie napisałam ani nie przeczytałam. -.-
OdpowiedzUsuńDo pierwszego wiem tyle, że każdy powinien napisać pierwszą część opowiadania. Co do drugiego - nie mam pojęcia, ale myślę, że jeśli jest początek, to też można.
UsuńMam nadzieję, że pomogłem ^^
PS Przepraszam za te komentarze. Zapomnijmy o całej "sprawie".