–CO?! Nie ma mowy!...
Rodzice usadowili się na kanapie naprzeciwko denerwującej
się córki. Ze stoickim spokojem słuchali obelg pod ich adresem, zarzutów
pozbycia się wolności wyboru młodocianej duszy oraz traktowania nastolatki jak
małe dziecko. Wychowywanie dzieci było specjalnością państwa Kruków, a
przynajmniej sądzili tak po przeczytaniu stosu książek na ten temat. Prawie
każda sytuacja zostawała w nich wyjaśniana z najmniejszymi szczegółami. Po
krótkiej analizie zgodne stwierdzili, że idealnie powiedziane o odbywającej się
w tym momencie kłótni jest w rozdziałach o nastoletnim buncie. Gdy drące się
dziewczę skończyło swoją wypowiedź, ojciec powiedział do córki:
– Kochanie, dobrze wiesz, że ciotka Jadwiga potrzebuje
również towarzystwa rodziny, a nie…
– To dlaczego twoje siostry nie mogą jej odwiedzić, ja się
pytam?! – odpyskowała, przerywając ojcu.
– Nie odwracaj kota
ogonem! – odpowiedział. Dobrze wiedział, że jego argumenty będą za mało dobre.
Plotkarski i zrzędliwość krewnej był powszechnie znany rodzinie.
– Poza tym, dlaczego na dwa tygodnie?!
– Ponieważ jeszcze nigdy was nie widziała, Aniu – oznajmiła
matka, która z niecierpliwością czekała na koniec wymiany zdań na temat wyjazdu do domku wakacyjnego Jadwigi na Mazurach. – Więc bądź tak
miła i spakuj się na jutro, bo i tak nie zmienimy decyzji.
Dziewczyna wydała z
siebie bliżej nieokreślony dźwięk gniewu, po czym weszła do swojego pokoju,
trzaskając drzwiami. Położyła się na łóżku i wzięła swój odtwarzacz muzyki.
Włożyła słuchawki do uszu. Po chwili była w siódmym, rockowym niebie. Zaczęła
lekko podśpiewywać, lecz ze zdziwieniem odkryła, że przy komputerze siedziała
jej bliźniaczka. Nie chciała jeszcze wszczynać z nią następnej kłótni, bo z
pewnością wybuchłaby ze złości. Pobieżnie tylko spojrzała na uroczo słodki ubiór siostry.
Dziewczyna miała na sobie jasnoróżową koszulką z jakimś angielskim napisem, za
duże szorty taty i beżowe kapcie. Umysł Anny postanowił rozwiać swe
wątpliwości, więc spytała:
– Hanka, co ty tu robisz?
– Chciałam cię spytać, co sądzisz o wyjeździe do…
– Nie zaczynaj, bo właśnie, nawiasem mówiąc, „rozmawiałam” o tym z rodzicami –odparła
rozdrażniona nastolatka.
Hania jedynie cicho mruknęła, następnie szybko włączyła
komputer. Dziewczyna słyszała krzyki bliźniaczki z daleka, więc postanowiła nie
wchodzić w szczegóły. Dla niej podróż na Mazury wiązałaby się z poznaniem wielu
nowych osób. Ciotka mieszkała niedaleko dużej miejscowości, gdzie żyło wielu
młodych ludzi. Do tego z pewnością młodzież wykorzystałaby z ciepłej pogody nad
wspaniałym jeziorem. Nie siedziała w swoim pokoju, gdyż rodzicielka kazałaby
jej sprzątać pokój, gdzie panował absolutny chaos. Na nieszczęście rozleniwienie
Hanny obejmowało również nieodrabianie zadań domowych i jakiejkolwiek innej
formy pracy. Z uśmiechem zobaczyła, że jej koleżanka do niej napisała…
***
– Dzieci! Jesteśmy na
miejscu!
Cała rodzina wyszła z samochodu. Ojciec ze świadomością
przebywania sam na sam ze swoją ukochaną wciąż uważał się za genialnego; plan
zostawienia natrętów u ciotki był snuty od dnia, kiedy przypomniał sobie o
krewnej. Cztery walizki ważyły z sześć kilogramów, ale już go to nie
obchodziło. Stanął przed drzwiami domu.
On i jego żona
zapukali. Po chwili ich oczom ukazała się starsza pani, na oko sześćdziesiąt
lat. Krótkie siwe włosy układały się w lekkie fale. „Zapewne nie odwiedzała
zbyt często fryzjera” pomyślała Hanna, przyglądając się rozdwojonym końcówkom.
Czas zbombardował twarz wieloma głębokimi zmarszczkami na czole i policzkach, a
laska o którą podpierała się, wskazywała jasno na to, że już minęły jej
młodociane lata życia. Czujne piwne oczy zasłaniały stare okulary z ciemną
brązową oprawą. Razem tworzyły iście reporterski wzrok obserwujący wszystko i
wszystkich. Zapewne symbolizowały jej plotkarską duszę. Ubiór staruszki nie
przykuwał oka – jasnooliwkowy sweter, kremowa spódnica oraz pantofle koloru
khaki. Tak oto ubrana, przyjmując miły wyraz twarzy, przywitała gości.
– Witajcie kochani! Gdzie są te nasze słodkie kruszynki,
które będą u mnie na wakacje?
Dziewczyny zbliżyły się do ciotki. Ona z niesmakiem
spojrzała na Annę ubraną według jej zdania nieschludnie jak na młodą damę
przystoi. Z jej młodzieżowego stylu buntowniczki szczególnie nie spodobały się
podarte spodnie długości kolan. Nastolatka nie zważała na to – miała swój
własny styl i tylko dla niej się liczyło. Po chwili Jadwiga odwróciła głowę.
Niespodziewanie wpadła w zachwyt. Hanna przyozdobiła swą dziewczęcą sylwetkę w
sukienkę typu mała czarna oraz czarne pantofelki z doczepionymi małymi,
różowymi kokardkami. Doświadczony umysł i kobiece przeczucie mówiło Jadwidze,
iż to ona będzie obiektem jej zachwytu przez najbliższe czternaście dni. W
końcu uścisnęła dłonie obu, z lekką niechęcią z Anną. Do rodziców tylko
pomachała ręką. Chwilę potem wprowadziła obie dziewczyny do salonu, słysząc
pisk kół.
To jest moja część opowiadania. Czekam na wskazówki i wytknięcie błędów :)
Ciekawie, podoba mi się styl, błedy nawet jeśli są, nie rzucają się w oczy. Dla mnie świetnie! :)
OdpowiedzUsuńMoże i nie ma błędów ortograficznych, ale całość ogólnie nie podoba mi się. I to nie jest odgrywanie się, czy coś - po prostu nie podoba mnie się. Niektóre zdania układają się moim zdaniem wręcz nielogicznie. Pomysł... nudny i pospolity. A ciocia... masz taką co ma 60 lat?
OdpowiedzUsuńPomysł - przy pisaniu tekstu ostatnimi czasu skupiam się na opisach, literackości. Rozumiem też powtarzalność - chciałem jedynie przybliżyć i pomóc innym napisać następne części.
UsuńZdania - powiedz mi proszę które, bo to nie jest sztuka napisać "nielogiczne zdania". Chętnie się im przybliżę.
Ciocia=babka cioteczna, czyli siostra babci. Ja na przykład nie mówię "Witaj babciu cioteczno" tylko "Witaj ciociu".
W swoim opowiadaniu przedstawiłeś jedną z wielu sytuacji normalnego nastolatka i bardzo mi się to podoba! Rozumiem, że w dzisiejszych czasach rządzą science fiction i fantasy, lecz fajnie jest czasami przeczytać coś bardziej takiego...? Normalnego?
OdpowiedzUsuńŚwietne, podoba mi się! :D
OdpowiedzUsuń